© www.maynka.cz, Marie Hejl Brousilová

7 Shots Coffee czyli o dziewczynie, która zna się na kawie

W naszej rubryce #MójLipsk przedstawiamy wam lokalsów, którzy od jakiegoś czasu mieszkają w Lipsku i znaleźli tu swoje miejsce. Na początku podpytujemy, czym dla nich jest Lipsk, a później rozmawiamy o nich samych. Dzisiaj przedstawiamy wam Simonę Keilovą - Czeszkę, która w Lipsku pojawiła się parę lat temu i otworzyła tu własną kawiarnię. Jaki jest #MójLipsk Simony i jak właściwie zaczęła się jej przygoda z kawą? Wypijcie z nami filiżankę kawy i poznajcie 7 Shots Coffee. Miłego czytania!

Pięć pytań do Simony

Twój Lipsk i dobre jedzenie?

„Pekar w Lindenau, wegańskie bistro Deli w Connewitz i fine dining Kuultivo w dzielnicy Schleußig.”

Twój Lipsk i rower?

„Mieszkam w dzielnicy Connewitz, czyli lasem Auwald w kierunku jeziora Cossi. Jeżdżę tam codziennie przed pracą i kocham tę trasę.”

Twój Lipsk i kultura?

„Lipsk to dla mnie symbol rozmaitości. W mojej dzielnicy Connewitz to proste - mogę iść praktycznie gdziekolwiek: Conne Island czy UT Connewitz – czasami odbywają się tam punkowe koncerty. Lubię też heiter bis wolkig. Kręci mnie muzyka elektroniczna, więc kiedy gdzieś na zewnątrz słyszę jakąś imprezę elektroniczną, to dokładnie moje klimaty.”

Twój Lipsk i architektura?

„Bardzo lubię streetart w dzielnicy Connewitz. Uwielbiam tamtejsze domy, mówią swoim własnym językiem. Właśnie to najbardziej lubię w Lipsku - język ulicy.”

Specjalistki od kawy oczywiście nie sposób nie zapytać o jej ulubiony napój kawowy:

„Najbardziej lubię filtry i chilled filtry – to co innego niż cold brew. Po prostu – parzona czysta kawa, która szybko zostaje schłodzona, zachowując jedyny w swoim rodzaju aromat. W lecie to super orzeźwiająca sprawa. Jeśli do kawy nie dostanie się za dużo tlenu, smak i kolor zostaną zachowane. Czyli: jednogłośnie filtry i chilled filtry.”

Słyszeliście już o kawie specialty?

Przygodę z kawą Simona rozpoczęła 10 lat temu. Rok czasu studiowała w Holandii i tam odkryła kawę specialty. „To ziarna kawy, które praktycznie od początku aż do samego końca processingu podlegają ścisłej kontroli. Możemy podzielić ją na arabikę i robustę – specialty dotyczy w większości arabiki. To kawa o wyższej wartości: ma bardziej złożony smak, który jest lekki i owocowy. To jak z winem albo z whisky – arabika ma bardzo dużo tonów. Robusta natomiast jest mocniejsza, bardziej ziemista, to ciężki rodzaj kawy zawierający więcej kofeiny”, mówi Simona, popijając swój ulubiony chilled filter.

Specialty ma jasny smak: niektóre rodzaje smakują jak mango albo truskawki, inne jak czekolada. A czy w ogóle można nauczyć się je rozróżniać? „Musisz trenować. Można wprawdzie zrobić sobie przeróżne certyfikaty, mamy tu asocjację, która organizuje świetne kursy, ale niemal wszyscy dobrzy znawcy kawy robią to w ten sposób, że po prostu jedzą ciekawe rzeczy. Musisz być otwarta na nowe smaki, a kiedy jesz orzeszka albo mandarynkę, pomyśl o tym, jak smakuje – w taki sposób najlepiej się uczysz.”

Lipsk - gdzie ta Twoja specialty?

Dosyć teorii - Simona ma ją w małym palcu. Lipskie początki natomiast nie były proste: była zdziwiona, wręcz zszokowana faktem, że specialty w Lipsku to żaden trend. „W Brnie, które ma 300 tysięcy mieszkańców, jest tyle kawiarni, że nie możesz się zdecydować, do której się wybrać. Są tam najlepsi czescy bariści. Że już nie wspomnę o Pradze. Liberec - świetna palarnia. Ostrawa, Polska - ludzie! Jedna dobra kawiarnia obok drugiej, oni pracują wyłącznie ze specialty.”

Przyjechała do Niemiec, do Lipska, które ma 600 000 mieszkańców. „Myślałam sobie – tam będę sobie wybierać.” Ale wcale tak nie było. Przez jakiś czas starała się przekonać ludzi z branży, by nie bali się zacząć ze specilaty. Cały czas jednak słyszała te same argumenty: ludzie nie są na to przygotowani, taka kawa nie będzie im smakować. „To wcale nie takie proste – jeżeli chcesz się bawić w specialty, musisz mieć przepisy, wagi – rolę gra tu każdy gram, każda sekunda. Tak samo jak świeżość, filtracja, woda i młynki.”

Bo bezskutecznym poszukiwaniu na lipskiej scenie kawowej Simona pewnego dnia po prostu poszła kupić sobie ekspres do kawy, za który wydała swoje wszelkie oszczędności. Na początku robiła kawę dla sąsiadów z domu w dzielnicy Connewitz, ale w pewnym momencie w ich małej kuchni po prostu zrobiło się za ciasno dla 19 osób. Zdecydowała więc, że poszuka własnego lokalu. Przez przypadek trafiła na małą wystawę sklepową przy ulicy Philipp-Rosenthal-Str. „Na początku trochę się ze mnie śmiali, bo to miejsce jest mega odjechane” (przed kawiarnią stoi tablica informacyjna, na której Simona napisała HAUTKLINIK 300 m, bo jedynymi ludźmi, którzy tędy przechodzili, byli pacjenci niedalekiej kliniki idący do lekarza).

W międzyczasie drogę do 7 Shots znajdują wszyscy miłośnicy kawy i wierni fani tego lokalu. Ale to miejsce zostało specjalnie wybrane – na przygotowanie kawy Simona potrzebuje bowiem czas. „Kawę serwuję tylko, jeżeli jest dobrze przygotowana. Nie podajemy złej kawy - to nasza prosta koncepcja. Jeżeli coś nie poszło zgodnie z recepturą, przeprosimy, poprosimy gościa, czy mógłby poczekać następne 3 minuty, i podajemy mu nową.”

Mieszanka duńsko-czeska

7 Shots Coffee współpracuje z palarnią kawy z Danii i stamtąd pochodzi też współpracownik Simony Peter. Po prostu pewnego dnia wpadł na kawę i po 3 pytaniach okazało się, że jeszcze tego dnia może zacząć tu pracować. Wystarczyło parę haseł (poprawnie rozpoznał palarnię i ekspres do kawy) i od razu mógł wyczarować za barem własnego szota. Po zręczności baristy Simona od razu wiedziała, że chodzi o profesjonalistę. Od tej pory pracują tu razem i na brak gości na pewno nie narzekają.

Wszystkie drogi prowadzą do Lipska

Gdybyście mieli do wyboru, czy kupić samochód albo porządny ekspres do kawy – jaka byłaby wasza decyzja? Dla Simony Keilovej, właścicielki lipskiej kawiarni 7 Shots Coffee, kilka lat temu nie było dylematów. Pewnego dnia po prostu poszła i kupiła sobie ekspres o wartości auta, który teraz wspólnie z nią rządzi w małym lokalu pod adresem Philipp-Rosenthal-Str. 7. Ale po kolei – jeszcze tylko łyk kawy i zaczynamy.

Simona wylądowała w Lipsku pięć lat temu – podążała śladami swojego męża-naukowca, z którym dotąd mieszkała w Stanach. Jak tylko okazało się, że badania naukowe kontynuować będzie on w Lipsku, sprawa sama się rozwiązała. „Lipsk ciekawił mnie dlatego, że wprawdzie nie miałam pojęcia, jaka będzie tu jakość kawy, ale mówię po niemiecku. Uczyłam się w niemieckim liceum w Pradze, potem poszłam na germanistykę. Wiedziałam, że nie chcę się przeprowadzać do Szwecji albo do Francji, gdzie byłabym zmuszona do nauki nowego języka. Toteż Niemcy potraktowałam jako dobry kompromis.”

Siedzę sobie na murku szklanej witryny lokalu obok i tak po prostu obserwuję przejeżdżające tramwaje. Swoją drogą też Simonę – rozlatana wśród gości, każdemu z osobna przynosi filiżankę kawy i wyjaśnia, co to takiego. Czy wy też (nie) znacie różnicy między arabiką i robustą, cold brew a kawą parzoną? Bez obaw – ta pełna energii baristka zaraz o wszystkim nam opowie.

Comments

Möchten Sie Ihre Erfahrungen mit anderen Gästen teilen? Dann machen Sie mit und schreiben Sie uns Ihren persönlichen Kommentar!

*Mandatory fields

Share with friends

Ciekawostki

It appears that you are using Microsoft Internet Explorer as your web browser to access our site.

For practical and security reasons, we recommend that you use a current web browser such as Firefox, Chrome, Safari, Opera, or Edge. Internet Explorer does not always display the complete content of our website and does not offer all the necessary functions.